MEKSYK: porady, wskazówki, sugestie...

Wskazówki z cyklu „By było łatwiej i przyjemniej" - Meksyk


Patio hotelu Gran Melia Cancun
  • Nie dajcie się zwieść opiniom, głoszącym, że Meksyk jest tak niebezpieczny, że nie można wyjść samemu z hotelu, a jeżeli już to w otoczeniu pouzbrajanych po zęby ochroniarzy. Jeżeli chodzi o nadmorskie kurorty, to tam w ogóle nie mamy się czego obawiać, gdyż są bardzo bezpieczne. W Mexico City, centrum historyczne jest również bezpieczne, oczywiście spacery późną nocą odradzam, ale to dotyczy nie tylko Mexico City, ale również innych dużych metropolii na całym świecie. Co do podróżowania po całym kraju na własną rękę, to z pewnością da się to zrobić, ale na pewno, trzeba mieć cały czas „gdzieś z tyłu głowy” świadomość istnienia niezliczonych meksykańskich gangów i wszechogarniającej korupcji.
  • Przylatując do Cancun wykupcie sobie jeszcze przed przybyciem (np. za pośrednictwem internetu) transport w obie strony z/do lotniska do hotelu – w obie strony niecałe 30 dolarów za osobę.
  • Na obszarze „zona hotelera” restauracje i sklepy są znacznie droższe od tych znajdujących się w „down town”, więc jeżeli nie wykupiliście sobie All Inclusive w hotelu sugeruję wycieczki down town by nabyć „prowiant” i napoje. Transport w Cancun jest świetnie zorganizowany – zona hotelera połączona jest z miastem za pośrednictwem szybkich busów, które kursują bardzo często (co kilka minut) i w zasadzie bez przerwy, a koszt przejazdu to zupełnie groszowa sprawa. By maksymalnie zredukować koszty, polecam Wallmart, którego hasło „save money, live better” („oszczędzaj, żyj lepiej”) obowiązuje również w Meksyku.
Widok z hotelu Gran Melia Cancun
  • Hotele, w przeciwieństwie do tych w Egipcie, reprezentują wysoki standard, a ilość gwiazdek jest zdecydowanie adekwatna do standardu danego hotelu, nie musicie się więc obawiać, że hotel pięciogwiadkowy, będzie wyglądał jak polski 3-gwiadkowy, co w Egipcie jest niestety standardem.
  • W wielu przewodnikach możemy przeczytać, jak świetnie wszyscy w Cancun mówią po angielsku – bzdura, często bez znajomości hiszpańskiego zostaje nam migowy lub pismo rysunkowe.
  • Kapelusze, okulary przeciwsłoneczne, repelenty i olejek do opalania to rzeczy, które będą Wam tutaj niezbędne. Warto nie zapomnieć ich spakować w domu, bo na miejscu kosztują sporo (np. zwykły olejek opalania 25 dolarów amerykańskich…).
  • …i znowu porównanie z krajami arabskimi – natarczywość meksykańskich handlarzy jest dziesięciokrotnie mniejsza niż tych z pochodzących w Egiptu czy Tunezji, więc w Meksyku nie musicie wkładać tyle energii, by przebrnąć przez lokalny bazar.
  • Operatorzy oferujący jednodniowe wycieczki, to głównie firmy amerykańskie, więc standard ich usług jest zazwyczaj zadawalający, pamiętajcie jednak, by nie dać się skusić na ofertę tańszej wycieczki, podczas której za posiłki i tak trzeba będzie płacić osobno. Ważne jest też, czym będziecie podróżować. Rozpadający się i niewygodny bus bez klimatyzacji, to męka, szczególnie, że trzeba wziąć pod uwagę ogromne dystanse, jakie będziecie pokonywać. Warto też zaznaczyć, że na półwyspie Jukatan panują niebywałe upały, które w połączeniu z bardzo wilgotnym powietrzem sprawiają, że bez przerwy ma się wrażenie przebywania w saunie.
  • Podstawowa zasada związana z transportem w Meksyku, brzmi: nigdy nie bierz taksówki z ulicy! Niestety zdarzały się historie porwania turystów w celu wyłudzenia pieniędzy, kończące się również zabójstwem. Zawsze starajcie się zamówić taxi w hotelowej recepcji, a na lotnisku w Mexico City znajdują się specjalne punkty kilku korporacji taksówkarskich (wyglądające jak wypożyczalnie samochodowe), w których można zakupić specjalny voucher na przejazd do hotelu znajdującego się w centrum miasta (koszt to ok. 180 - 200 pesos). Zaraz po wyjściu z hali lotniska, widać ponumerowane „postoje” taxi. Podchodzimy do odpowiedniej taksówki, wręczamy kierowcy voucher i bez stresu jedziemy do hotelu. Dodam, że okolica, w której znajduje się lotnisko jest wyjątkowo niebezpieczna.